Zgodę na sprzedaż działki przy rynku Wildeckim z 99-proc. bonifikatą wyrazili podczas sesji radni miejscy. Sami mieszkańcy są sprawą oburzeni.
Działka, o której mowa, znajduje się przy rynku Wildeckim i przy siedzibie Caritas Archidiecezji Poznańskiej. Pracownicy Caritas parkują tam samochody. jej wartość została wyceniona na 414,5 tys. zł, ale miasto – a konkretnie radni – zgodzili się sprzedać ją z 99-procentową bonifikatą. Czyli za 4145 zł.
Jak informuje “Gazeta Wyborcza”, nie wszystkim radnym podobał się pomysł sprzedaży działki z bonifikatą. Dorota Bonk -Hammermeister z Prawa do Miasta, jednocześnie przewodnicząca Rady Osiedla Wilda, uważała, że skoro Caritas nie stać na wykup działki po cenie rynkowej, to niech nadal pozostanie działką miejską, a pracownicy Caritas będą mogli na niej parkować. Podkreśliła też, że rada Osiedla Wilda wyraziła zgodę na sprzedaż tej działki, ponieważ wie, w jakim stanie po pandemii są finanse miasta i miała nadzieję, ze sprzedaż je podreperuje. Trudno kwotę nieco ponad 4 tys. zł uznać za istotny wkład do budżetu miasta – no i gdyby radni osiedlowi wcześniej wiedzieli o tym, że działka za tyle pójdzie na sprzedaż, to pewnie sami chcieliby ją kupić, by zrobić tam coś pożytecznego dla dzielnicy.
Do sprawy odniósł się też Marcin Staniewski, lewicowy społecznik i jednocześnie przedsiębiorca. Zaoferował, że sam kupi tę działkę, zapłaci więcej niż Caritas i zagospodaruje ją z pożytkiem dla Poznania. Cena, na którą zgodziło się miasto, jest jego zdaniem nie do przyjęcia.
– Czy to nie jest marnowanie publicznego majątku? – pyta społecznik. – Za 10 lat Caritas może odsprzedać ją za cenę rynkową i znów się wzbogacić. Nie widzę tutaj żadnej logiki. Widzę za to kolejne pójście na rękę Caritasowi i Kościołowi katolickiemu.
Dla niego taka transakcja dowodzi nieumiejętności gospodarowania publicznymi pieniędzmi.
– Delikatnie mówiąc. ile jest dziś warta opowieść władz Poznania o uczciwym traktowaniu Kościoła Katolickiego i rynkowych rozliczeniach? – podsumowuje społecznik.
Marcin Staniewski przypomniał w ten sposób o trwających wiele lat wojnach finansowych między władzami Poznania a kościołem, który nie tylko chciał odzyskać swoje przedwojenne nieruchomości, ale jeszcze milionowe odszkodowania od miasta.
Warto tu przypomnieć spory o odszkodowanie za dawny budynek VIII LO. Przypomnijmy, że kościół chciał 23 mln odszkodowania za bezumowne korzystanie z tego budynku, a sprawę musiał rozsądzić sąd. I to on ostatecznie w 2012 roku zadecydował, że będzie to 4,5 mln zł, ale szkoła ma się wyprowadzić do 2016 roku, a do tego czasu ma płacić wcale nie najmniejszy czynsz, bo 53 tys. zł miesięcznie. Ale to i tak nic w porównaniu z czynszem, którego żądała kuria, w razie gdyby miasto chciało zostawić LO w tym budynku – miało to być 1,8 mln zł rocznie.
Później była sprawa z gruntami pod kolejką Maltanka – okazało się, że od wielu lat miasto płaciło kościołowi 12 tys. zł miesięcznie tylko za to, że kolejka przejeżdża przez grunty parafii. Dopiero w 2017 roku udało się osiągnąć porozumienie w tej sprawie i nastąpiła wymiana gruntów, by Maltanka mogła jeździć wyłącznie po terenie miejskim.
W tym samym czasie strona kościelna wynajmowała od władz miasta całkiem sporo budynków, w których mieściły się katolickie szkoły i przedszkola, płacąc za nie czynsz czysto symboliczny.
Zwrócił na to uwagę w 2015 roku, na początku swojej pierwszej kadencji, prezydent Jacek Jaśkowiak. Nawet opublikował raport na temat relacji finansowych miasta z Kościołem, który – jak informował – pomoże uregulować sprawy związane z kościelnymi gruntami w mieście, oraz z płatnościami ponoszonymi za wzajemne korzystanie z nieruchomości.
“Dziś wygląda to tak, że my uiszczamy za kościelne nieruchomości ceny rynkowe, zaś Kościół w podobnej sytuacji płaci miastu symboliczne kwoty” – mówił wówczas, w 2015 roku, prezydent Poznania Portalowi Samorządowemu.
Sądząc po transakcji z Caritasem – coś się w mieście zmieniło.
LIlia Łada
