czwartek, 28 marca, 2024

Kupcy nadal się skarżą na Rynek Łazarski. Muszą płacić nawet za toaletę

Dostali nie tylko podwyżkę opłat za stoiska na rynku, ale muszą też płacić za koperty postojowe dla dostaw towarów, choć nie ma gwarancji, że będą wolne, a nawet za… toaletę. Kupcy znów skarżą się na warunki pracy na Rynku Łazarskim.

Remont rynku na Łazarzu, a raczej jego efekty, jest od kilkunastu miesięcy jednym z gorętszych tematów w Poznaniu. Społecznicy zwracali uwagę na to, że będzie to betonowa pustynia z ekstremalnymi temperaturami w czasie upałów, co pokazali podgrzewając tofucznicę na płycie rynku. Mieszkańcy zwracali uwagę na śliską nawierzchnię, co podczas mrozów jest niebezpieczne, przeciągi, bo hala rynku ma tylko dach, bez ścian, i mocno tam wieje, oraz dach z dziurą w środku, przez który pada deszcz albo śnieg.

Z kolei kupcy żalili się, że dostali podwyżki opłat, a warunki mają znacznie gorsze niż poprzednio, bo nie ma jak do rynku dojechać z towarem. Na Łazarzu obowiązuje strefa płatnego parkowania, więc kupcy muszą płacić za parkowanie swoich samochodów. Przed remontem nie mieli tego problemu, po prostu wjeżdżali samochodem za darmo, i to jeszcze na sam rynek, pod swój stragan.

Teraz nie jest to możliwe, bo mogą zaparkować jedynie na którejś z wyznaczonych kopert – ale one są tylko dwie, a handlujących znacznie więcej. To spory problem, bo na straganie zazwyczaj pracuje jedna osoba – czyli musi donieść towar i jednocześnie uważać na to, co dzieje się na straganie. Dlatego samochód musi stać blisko. Kupcy płacą więc za koperty wcale nie mając gwarancji, że będą mogli na niej stanąć. A to koszt 375 zł miesięcznie, jak podkreślił w rozmowie z “Faktem” jeden z kupców, Stanisław Toboła.

Ale szczytem wszystkiego jest dla nich konieczność opłat za rynkową toaletę. Nie chodzi o kwotę, bo ta nie jest wysoka, ale o to, że w końcu są w pracy. A czy w biurze jakiś urzędnik musi płacić za toaletę? Na przykład w urzędzie miasta na placu Kolegiackim?

Jednak, jak twierdzi Stanisław Toboła, rozmowy ze spółką Targowiska nie dają rezultatu. To miejska spółka i jej decyzje są zależne od decyzji władz miasta. A z kolei miejscy urzędnicy, gdy się do nich pójdzie z problemem, odsyłają do spółki Targowiska, i tak w kółko. A taki sposób działania z pewnością nie prowadzi do rozwiązania problemu.

Źródło: Fakt
Strona głównaPoznańKupcy nadal się skarżą na Rynek Łazarski. Muszą płacić nawet za toaletę