piątek, 29 marca, 2024

Dziennikarze Onetu usłyszeli policyjne zarzuty. Za relację znad granicy polsko-białoruskiej

Reporter i operator Onet.pl wybrali się nad granicę, by pokazać, jak wygląda stan wyjątkowy. Niemal do samej granicy nie napotkali żadnego patrolu. Po opublikowaniu relacji skontaktowała się z nimi policja i usłyszeli dwa zarzuty.

Jak podaje Onet.pl, reporter Bartłomiej Bublewicz miał za zadanie pokazać, jak wygląda sytuacja na terenie obowiązywania stanu wyjątkowego. Chciał podejść do pierwszego policyjnego punktu i stamtąd opowiedzieć o blokadzie. Jednak niemal do granicy w Usnarzu Górnym nie napotkał żadnego patrolu. I o tym przygotował relację.

Gdy tylko materiał ukazał się w Onecie, z reporterem skontaktował się rzecznik białostockiej policji, który poprosił go o stawienie się na komendzie w Hajnówce. Dziennikarz miał złożyć wyjaśnienia.

Na miejscu funkcjonariusze chcieli przeszukać samochód, którym przyjechał, operatorowi natomiast odebrano dwie karty pamięci kamery, na których był zapis z granicy. Usłyszeli też dwa zarzuty: przebywania na terenie objętym zakazem i „utrwalania za pomocą środków technicznych” infrastruktury granicznej. Bo zgodnie z warunkami stanu wyjątkowego na terenie nim objętym nie mogą przebywać media. Reporter nie zgodził się na składanie zeznań, więc policjanci chcieli mu zarekwirować telefon twierdząc, że gdyby złożył zeznania, nie byłoby takiej potrzeby. Do zarekwirowania telefonu jednak nie doszło, za to został przesłuchany operator. On także usłyszał zarzuty.

Zdaniem Pawła Ławińskiego, zastępcy redaktora naczelnego Onet.pl, ta sytuacja jest dowodem na to, że głównym celem wprowadzenia stanu wyjątkowego nie jest uspokojenie sytuacji na granicy, ale usunięcie stamtąd dziennikarzy i uniemożliwienie im relacjonowania sytuacji na miejscu, zwłaszcza sytuacji koczujących tam uchodźców. Rządzący mają nadzieję, że dzięki temu obrazy uchodźców i niewygodne pytania do rządu znikną z mediów. Jego zdaniem najwyraźniej rząd ma coś do ukrycia, stąd stan wyjątkowy.

A Jakub Kudła, prawnik Grupy RASP, zwraca uwagę, że materiał przygotowany przez reportera i operatora nie pokazuje żadnej infrastruktury granicznej, więc nie ma mowy o jej “utrwalaniu za pomocą środków technicznych”. Sami dziennikarze nie dotarli do granicy, więc jej też nie pokazali. Oba zarzuty policji są wiec bezpodstawne, dlatego prawnik jest zdania, że ich postawienie ma jedynie zastraszyć dziennikarzy. Wszystkich, którzy chcieliby przygotować materiały znad granicy.

Strona głównaWiadomości z PolskiDziennikarze Onetu usłyszeli policyjne zarzuty. Za relację znad granicy polsko-białoruskiej